Imperium złota - S. A. Chakraborty - recenzja - zdjęcie książki

Imperium złota – S. A. Chakraborty

„Imperium złota” S. A. Chakraborty to ostatni tom trylogii, zamykający historię Dewabadu i jego mieszkańców. Nahiri, Ali jak i Dara będą musieli przemierzyć sporo dróg, zanim odnajdą spokój i uratują swoje ukochane, pełne magii miasto.

Tylko Dewabad

Historia „Imperium złota” to bezpośrednia kontynuacja „Królestwa miedzi”, gdyż zaczyna się zaraz po zakończeniu drugiego tomu. Nahiri i Ali zmuszeni są do odnalezienia się w nowej sytuacji, nie tak całkiem znowu strasznej dla dziewczyny. Jednak spokój jest tylko tymczasowy, bo obydwoje wiedzą, że muszą zawalczyć o Dewabad. Maniże zaś, w pewnym sensie, osiągnęła swój cel, ale miasto bez swojej magii nie jest tym, czego pragnęła. Natomiast Dara rozdarty między posłuszeństwem i rozsądkiem będzie musiał podejmować bardzo trudne decyzje. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku królewski dzieci – Muntazira i Zajnab, gdyż obydwoje czeka czas trudny, pełen bólu i niełatwych postanowień.

Ponownie znów wraz z bohaterami podążymy także poza Dewabad do innych miejsc, w których już byliśmy oraz do takich, jakich do tej pory nie mieliśmy na kartach tej trylogii.

Barwny świat pełen magii

S. A. Chakraborty w zakończeniu swoje trylogii nie rozczarowuje, gdyż trzyma się wyznaczonej ścieżki i prowadzi wszystkie wątki do końca. W dalszym ciągu konsekwentnie kreuje bohaterów, zwłaszcza tych najważniejszych, z punktu widzenia fabuły. A co bardziej istotne – pozwala im się rozwijać, dojrzewać i wyciągać wnioski z przeżytych wydarzeń. Nie są więc tymi samymi osobami, jakie poznaliśmy na początku „Miasta mosiądzu”, co stanowi zdecydowaną zaletę tych książek i przekłada się na to, że to, co się dzieje, wydaje się bardzo realistyczne i żywe niczym nasza codzienność.

To samo można powiedzieć o kreacji świata, gdyż duża dbałość o detale architektury, kultury czy ubioru wszystkich kultur, rodzin dżinów oraz wszelkich istot wraz z konsekwentnym ich opisywaniem dodatkowo podnosi realizm. Oprócz tego też zachwyca i pomaga lepiej wyobrazić sobie miejsca i postacie. Przy czym nie jest to czynione tak nachalnie i sztucznie jak w romansach (zwłaszcza tych erotycznych), ale z świetnym wyczuciem i dopasowaniem do pozostałej treści.

Kolejną zaletą jest rozbudowa o kolejne wątki, miejsca i grupy postaci, co sprawia, że świat wydaje się jeszcze większy i bardziej realny. Dzięki temu tez czuć, że bohaterowie zamieszkują tylko niewielki fragment ziemi i ich historia jest jedną z wielu, jakie mogą się wówczas rozgrywać. Miasta, lądy – to nie są tylko nazwy i puste przestrzenie, ale skupiska zamieszkałe przez różnych ludzi i niesamowite stworzenia mające swoją własną przeszłość.

Nie jest bluźnierstwem stwierdzenie stwierdzenie, że ten świat jest tak olbrzymi, że większość jego historii spowija tajemnica. Są na nim rzeczy stworzone przez Boga, które pozostają poza naszym pojmowaniem.

I to bogactwo sprawia, że trylogia„Dewabad” stoi politycznymi rozgrywkami, których pełnie mamy ukazaną właśnie tutaj w „Imperium złota”. Maniże walcząca o tron, sprzeciw Nahiri i troje dzieci poprzedniego władcy Ghassana to tylko sam czubek skomplikowanych zależności pomiędzy rodami dżinów i innymi stworzeniami zamieszkującymi świat. Gra, jak to zwykle bywa, toczy się nie tylko o władzę nad Dewabadem, ale też o potęgę i władanie magią czy czystość krwi. I to wszystko wymieszane razem w sposób przemyślany, dawkowane systematycznie zachwyca i przyciąga do tej obszernej książki.

Autorka uniknęła banałów czy prostych rozwiązań i chęć przejęcia panowania po każdej ze stron jest czymś umotywowana i starannie podbudowana. Nikt tu nie walczy bo tak, tylko każdy bohater ma swój cel, bardzo konkretny powód dla swoich czynów. Nic też nie jest czarno-białe, proste, jednowymiarowe, jak to czasem bywa. Tu złożoność, wielowątkowość, jak w prawdziwym życiu, jest podstawą i to dobrze rozpisaną.

Co się mówi o mądrych przywódcach? Że są gotowi do poświęceń w imię większego dobra? Ale nikt nigdy nie zapyta tych, którzy się poświęcają, czy są gotowi. Nie mają nic do powiedzenia w kwestii tego, czy ich dzieci umrą w imię rzekomego większego dobra, czy też nie. Pochodzę właśnie od takich ludzi […]. Z kraju, o który od wieków walczyli cudzoziemcy. Umieramy, krwawimy, a władcy nigdy nie spłacają tego długu. […] Nie chcę być częścią tej gry.

Nie mogę jednak nie zarzucić tej powieści, że mimo swojej obszerność wciąż brakuje tam bardziej szczegółowych informacji o świecie, pochodzeniu istot oraz genezie dżinów i ich magii. Wzmianki w tym temacie są bardzo lakoniczne i z żadnej stroni nie zaspokajają rozbudzonej ciekawości. Sami bohaterowie też nie przykładają dużej wagi do swojej przeszłości i zbytnio się nią nie interesują chociaż właśnie ona definiuje to, kim są. Wychodzą więc, chcąc nie chcąc, na ignorantów zmuszonych powtarzać historię.

Podsumowanie recenzji

„Imperium złota” S. A. Chakraborty to bardzo dobra powieść i świetne zakończenie trylogii. Fabuła jest przemyślana, konkretna i zamyka właściwie wszystkie napoczęte wątki, a kreacja postaci jest prowadzona konsekwentnie. Magia świata i jego realizm z dbałością o detale nadal zachwycają, a zwroty akcji emocjonują. Dodatkową zaletą jest osadzenie wydarzeń w realach bardzo rzadko wykorzystywanych, więc całość po prostu tchnie nowością i oryginalnością.

Tym, co czytali wcześniejsze tomy zostaje mi gorąco polecić także i trzeci. Tym, co nie czytali ani jednego tomu rekomenduję sięgnąć po te powieści.

Plusy:Minusy:
+ wielowątkowość
+ kreacja bohaterów
+ zamknięcie wątków
+ przykładanie uwagi do detali
jak ubiór, architektura
– wciąż nie było informacji o tym,
jak działa świat oraz o jego historii
– bohaterowie nie przywiązują wagi
do swojej przeszłości, pochodzenia

Szczegóły:
Liczba stron: 744
Numer wydania: I
Data wydania oryginału: 11.06.2020
Data I polskiego wydania: 04.05.2022
Data tego wydania: 04.05.2022
Wydawnictwo: We need YA
Tłumaczenie: Maciej Studencki

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *