Instytut Absurdu - Justyna Sosnowska – recenzja - grafika do recenzji

Instytut Absurdu – Justyna Sosnowska

„Instytut Absurdu” Justyny Sosnowskiej to urban fantasy bardzo podobne do tego, co już na polskim rynku i to pod szyldem SQN wydały inne polskie pisarki. Pomysł przeniesienia na grunt magiczny absurdów polskich urzędów brzmi zachęcająco. A jak to wyszło w praktyce? Zapraszam do recenzji!

Między rzeczywistością a nierealnością

Początek powieści przywodzi na myśl Harrego Potter (jako, że jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych na świecie postaci, która żyje na granicy dwóch światów). Ot nasza Eliza Żaczek ma ciężki poranek, bo mimo śmiertelnej pewności o dokonaniu rekrutacji na studia, wrocławska uczelnia nie ma jej na swoich listach. Nie ma też śladu po mailach, przelewach i tym wszystkim co się z tym procesem wiąże.

Szczęśliwym zbiegiem okoliczności niedoszła studentka zauważa tajemniczego jegomościa i jak po nitce do kłębka trafia do Instytutu Absurdu, gdzie zostaje stażystką. Posadę przyjmuje z pobudek praktycznych – chce studiować, ale skoro nie może dziennie, to musi zaocznie. Pieniądze na drzewach nie rosną, więc musi je zarobić. Płatna praca, nawet w tak nietypowym miejscu, zdaje się być rozwiązaniem jej problemów (ale potem okazuje się, że rzeczywistość wygląda trochę inaczej).

Kolejne pięć rozdziałów to zamknięte opowiadania dotyczące różnych spraw prowadzonych przez zespoły Inspektorów. To, kto z siedmiu specjalistów akurat pracuje nad sprawą, zależy od tego, jakie kompetencje są potrzebne do jej rozwiązania. Z czasem na swoje wyprawy zabierają także Elizę, dzięki czemu dziewczyna od praktycznej strony poznaje magiczne oblicze znanego jej świata. Natomiast, przez wszystkie rozdziały przewija się jeden główny wątek dochodzenia – coś na wzór tego, co znamy już z np. powieści „Necrovet” Joanny W. Gajzler.

Nasze imię magia, nasze imię PIPA

Przechodząc do części właściwej tej recenzji, zacznę od samego pomysłu, który oryginalny, w zarysie ogólnym, nie jest. Kreacja świata, gdzie obok znanej nam rzeczywistości funkcjonuje ta magiczna, pełna niesamowitych stworzeń z legend, baśni i całej fantastyki razem wziętej, nie jest niczym nowym. Znamy to już np. ze wspominanego Harrego Potter czy, żeby daleko nie szukać, powieści Anety Jadowskiej.

Osadzenie wydarzeń w magicznym odpowiedniku urzędu z całym dobrodziejstwem inwentarza jest już pomysłem mającym ten powiew świeżości. Sam Instytut nie jest też taki typowy, bo zajmuje się m. in. badaniem nieprawidłowości, nękaniem zwykłych ludzi przez magiczne stworzenia czy rośliny, zapobieganiem magicznym katastrofom lub też śledztwami rodem z serialu kryminalnego. Dorzućmy do tego pomysłowe skróty, jak owa PIPA, KTOŚ czy NIKT i powieść dostaje kolejne punkty do poczucia realności i złożoności. Oprócz tego, sam budynek Instytutu zdaje się mieć własną świadomość i być swoistym magicznym bytem. Składając to w całość – wychodzi nam konkretny, zabawny pomysł na powieści w magiczne uniwersum, odróżniając się tym samym od pozostałych.

„Kontroler Tajny Odkrywania Ściemy. Takim tytułem się posługują.”

Idąc dalej – trzeba wspomnieć o bohaterach, bo obok Elizy Żaczek, niedoszłej studentki, na stałe jest ich całkiem sporo. Autorka postarała się o to, aby Instytut, jak przystało na urząd, miał swoich stałych i charakterystycznych pracowników. Każdy z nich pełni określoną funkcję, ma wyróżniające go cechy charakteru, historię, tajemnice oraz swoje nawyki czy upodobania. Dzięki temu łatwo ich różnić i im dalej w fabułę, tym prościej to zrobić. Mamy też w tym aspekcie trochę zabawy stereotypami bo, tak dla przykładu, nazwisko Garlicki nosi… wampir, a Jaga to sympatyczna czarownica, która zdecydowanie nie lubi sukienek. Nie są więc płytcy jak kałuża w środku suchego lata i nie wyglądają jakby ktoś ich wyciągnął z kserokopiarki. Pod kątem kreacji bohaterów jest więc naprawdę nieźle.

Same wydarzenia, jako że sprawa dotyczy dość nietypowego urzędu o szerokim zakresie działań, wypadają ciekawie. I wykorzystanie tutaj znanego schematu – wprowadzamy do magicznego świata osobę, która nie ma o nim pojęcia, świetnie się sprawdza. W ten sposób wraz z główną bohaterką krok po kroku poznajemy magiczne oblicze rzeczywistości i nie czujemy się przytłoczeni informacjami. Ekspozycji na zasadzie „a tutaj opisze ci drobiazgowo wszystko” nie uświadczymy, bo dużo wyjaśnia się w trakcie dialogów sprawnie wkomponowanych w akcję. To również się chwali.

I sięgając po tę książkę trzeba mieć świadomość, że nie poznamy odpowiedzi na wszystkie pytania. Jak już wspomniałam wcześniej – to pięć mini historii zazębiających się i spiętych nadrzędnym wątkiem. I ten główny motyw, a konkretnie brak jego zakończenia, jasno daje do zrozumienia, że mamy do czynienia z pierwszym tomem dłuższego cyklu. Całkowicie rozumiem takie podejście, chociaż osobiście średnio mi się podoba, że nie wiemy kiedy poznamy zakończenie. Sprawa może się ciągnąć i przez kolejne dziesięć tomów.

Autorce udaje się też sprawnie prowadzić narrację, tu zaciekawić, tam zaskoczyć i umiejętnie dawkować napięcie. Trochę brakło tego magicznego klimatu, bo jednak ten aspekt zwyczajnej rzeczywistości mocno wybija się ponad resztę.

Minusem, ale nie krytyczną wadą, może być, dla części osób, pewna wtórność, bo podobne powieści, jak chodzi o sposób prowadzenia narracji czy schemat, już były, już je czytaliśmy, już je znamy. Czytając czy słuchając trudno się pozbyć wrażenia, że gdzieś coś podobnego już się słyszało, już się widziało, zwłaszcza jak się takich powieści już trochę ma za sobą.

Wypada więc zapytać: czy są jakieś większe wady? Ogólnie wad nie ma, gdy zaakceptujemy konwencję – to nie ma być skomplikowana politycznie, zawiła i pełna tajemnic fantastyka. I autorka wraz z wydawcą nie próbuje nam czegoś takiegp wmówić. Sam tytuł wraz z opisem sugerują, że ma to być zabawna opowieść, pełna przygód i magii. I tym właśnie jest. I tego za wadę bym nie uznała.

Wadą może być kreacja głównej bohaterki, a konkretnie fragment związany z jej realnym życiem. Nagle ma mniej czasu dla przyjaciółki, rzadziej odzywa się do rodziców i nikt z niczym problemu nie ma, nikomu to nie wadzi. Owszem, gdyby takie rozluźnienie stosunków następowało stopniowo, pewnie bym się nie przyczepiła. Tutaj jednak zwrot jest zbyt nagły, a konsekwencji nie ma wcale.

Podobnie nierealnie wygląda sprawa związana z lokum Elizy – magia magią, ale zbyt duże natężenie pewnych zjawisk powinno zaalarmować staruszkę. Zwłaszcza taką ciekawską. Jeżeli jest magiczna, to powinno być to albo już zakomunikowane, albo powinniśmy otrzymać dosadniejsze wskazówki by nie czuć pewnych nieścisłości.

Szkoda również, że autorka nie pokusiła się o wyjaśnienie, jak właściwie naprawiane są szkody pomagiczne. Tak dla przykładu – mole konkretnie zdewastowały bibliotekę, a nigdzie nie ma słowa, jak ją naprawili i co ważniejsze, czemu żaden człowiek na to nie zareagował? Poziom ich działania zdecydowanie przekraczał „coś mi się przywidziało”.

Niestety, na takich drobnych, acz istotnych rzeczach kreacja świata i bohaterów się wykłada. Czy to przeszkadza w odbiorze? Generalnie nie, dopóki nie zaczniemy analizować wszystkiego krok po kroku.

Podsumowanie recenzji książki „Instytut Absurdu”

„Instytut Absurdu” Justyny Sosnowskiej jest powieścią opartą na znanych schematach, ale sprawnie zapełnionych dobrymi pomysłami i dobrym wykonaniem. Nieścisłości czy drobnych potknięć jest parę, ale one nie przeszkadzają w odbiorze całości, zwłaszcza jak lubię się takie powieści. Tylko trzeba mieć na uwadze jeden aspekt – jak zawsze trzeba lubić prezentowane tutaj poczucie humoru, bo od niego łatwo się odbić.

Polecam fanom lekkiego urban fantasy.

PS. Polecam wersję audio, bo Paulina Holtz czyta to świetnie.

Plusy:Minusy:
+ pomysł na Instytut
+ sposób dawkowania informacji o świecie
+ wielość różnych i charakterystycznych postaci
– nieścisłości w kreacji Elizy
– brak wyjaśnień związanych z działaniem Instytutu

Szczegóły:
Liczba stron: 400
Numer wydania: I
Data wydania oryginału: 28.02.2024
Data tego wydania: 28.02.2024
Wydawnictwo: SQN

Książkę wysłuchałam na Legimi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *