La Bestia - Przemysław Piotrowski - recenzja - zdjęcie książki

La Bestia – Przemysław Piotrowski

„La Bestia” Przemysława Piotrowskiego to z jednej strony powieść, a z drugiej relacja z podróży po Kolumbii. Wszystko po to, by odmalować portret Luisa Alberto Garavaito Cubillosa, jednego z największych seryjnych morderców świata. Przed Wami recenzja.

To nie był człowiek

Podtytuł książki „La Bestia” , czyli „śladami największego seryjnego mordercy wszech czasów” dobrze oddaje dwoistą jej naturę. Część powieściowa, powstała na bazie nazbieranych informacji, rysuje portret Cubillosy od jego młodości, przez nastoletnie życie aż po dorosłość. Zabrakło tylko aktu ostatniego – śmierci, gdyż zmarł dwa lata po wydaniu książki 12 października 2023. I jak zawsze Przemysław Piotrowski nie sili się na delikatność, tylko dość szczegółowo opisuje czyny owego mordercy.

Przemoc w Kolumbii jest czymś, z czym spotkał się niemal każdy jej mieszkaniec, a wrażliwość na ludzkie cierpienie znacznie odbiega tu od tej, jaką mamy zaszczepioną my, Europejczycy.

Druga część jest po części reporterska, po części stanowi komentarz do powieści. Są tam opisy z podróży śladami Bestii. Człowiek ten przeprowadzał się wielokrotnie, także poza granice swojej ojczyzny, dlatego droga Przemysława Piotrowskiego była tak zawiła. Dodatkowo, z uwagi na to CZYM Kolumbia jest, niezwykle trudna i jeszcze bardziej niebezpieczna. Oprócz tego autor dodaje komentarze – co było czystą fikcją, a co jednak zdarzyło się naprawdę.

I jeszcze drobna uwaga: do reportażu to temu, jak dla mnie, bardzo daleko, to po prostu powieść z dodatkiem. Powieść na faktach, ale jednak powieść. I też pod takim kątem będę na nią patrzeć. Bo stać to powinno obok książek z serii „Filia na faktach”.

Prawdopodobny obrazek

Zacznijmy może od kreacji postaci, bo autor sprawnie pokazuje systematyczną przemianę od niepewnego dziecka po szalonego mordercę. Opisy uczuć, a także czynów, są tutaj bardzo sugestywne i miejscami bardzo dokładne. Późniejsze przemyślenia, usprawiedliwianie popełnionych przestępstw dopełni obraz pogłębiania się szaleństwa. Stoi to w pewnym kontraście do jego wyglądu, całkiem pospolitego, nijakiego, tej umiejętności niewyróżniania się i zaszywania. Przez to cały portret wypada naprawdę dobrze i fascynuje na swój sposób.

Fabuła, chociaż rozłożona od 1956 roku do 1999 nie jest rozwleczona, gdyż autor wybrał różne momenty i na nich się skupia. Nie mamy więc opisanych wszystkich zbrodni (co swoją drogą byłoby trudne i niepotrzebne), tylko niektóre z nich. Zostały jednak tak dobrane, że oddają postępowanie szaleństwa, wzrost…potrzeb do osiągnięcia spełnienia.

I tu od razu zaznaczę, że wprowadzenie z perspektywy osoby postronnej wypada dobrze, jest delikatnym preludium i kreśli tło do dalszych opisów. Opis ten bowiem przytacza zwykłe dziecko będące bezstronnym obserwatorem.

Natomiast opisy scen, gdzie Luisa Alberto Garavaito Cubillosa znęca się nad swoimi ofiarami, są surowe i proste. Czasami tylko znajdzie się więcej szczegółów. I ponownie brakuje mi tego, co w każdej typu powieści – odniesienia się do zapachu. W paru miejscach pojawia się o tym wzmianka, ale tylko w paru. Trochę szkoda (jakkolwiek to brzmi), bo zbrodnia częściowo odarta jest z tego co dla niej typowe – kolorów i zapachów najmocniej oddziałujących na wyobraźnię. Natomiast rozumiem to zupełnie, gdyż takie opisy budzą dużo kontrowersji, są bardzo nieprzyjemne w odbiorze a i na pewno nie łatwo jest je napisać. Natomiast ciut więcej szczegółów podkreśliłoby mocniej okrucieństwo i szaleństwo tego mordercy.

Ujmując więc całościowo, część powieściowa jest dobra – poprawnie napisana, z dbałością o odpowiedni przekaz i pewną dawką szczegółów. Nie jest to jednak coś nadzwyczajnego, innowacyjnego czy nietypowego, bo w ramach wspomnianej już serii „Filia na faktachMax Czornyj robi dokładnie to samo, tyle że bez tej drugiej części.

Przetykanie fabuły „Migawkami z podróży” było zabiegiem nietypowym. Pokazana zostaje współczesność, a nie przeszłość. To nie jest świadectwo, jakie niosą ze sobą listy, wycinki z gazet czy zdjęcia. To coś aktualnego. A jednak mimo to świetnie pasuje, bo pozwala lepiej zrozumieć tamten rejon świata, lepiej wyobrazić sobie, jak to mogło wyglądać. Po prostu tworzy kontrast do tego, co znamy. Dalej mamy informacje o wydarzeniach, których Bestia nie był świadkiem oraz te dopełniające fabułę – daty czy krótkie opisy kobiet, z jakimi był związany. To się świetnie dopełnia przez co zabieg, który mógł być klapą, okazał się strzałem w dziesiątkę.

Razem, jeden i drugi element sprawiają, że książka jest czymś innym, bardziej oryginalnym. Przyswaja się ją inaczej mając z jednej strony wariację na temat jego życia, a z drugiej suche fakty i zarys odległego od nas zakątka świata. Dzięki temu z dobrej staje się bardzo dobra.

Podsumowanie recenzji „La Bestia” Przemysława Piotrowskiego

„La Bestia” Przemysława Piotrowskiego to połączenie reportażu i powieści, przy czym zdecydowanie bliżej temu do tego drugiego. Jest to jednak pozycja warta poznania z uwagi na temat, ale także nietypowy sposób podejścia do niego. Fabularyzowane elementy dają wgląd, jak mogło wyglądać życie i psychika mordercy. „Migawki” są nieodłącznym elementem rozszerzającym ten obraz. Przy czym można na to patrzeć tak, że to elementy reporterskie są szkieletem na którym siedzi fabuła. Jednak ona przeważa, więc ciężko uznać to za reportaż sensu strikto.

Polecam miłośników prozy Piotrowskiego, fanom kryminałów a także, mimo wszystko, osobom lubiącym true crime. Warto.

Plusy:Minusy:
+ nietypowe podejście do tematu
+ szeroki przekrój czasowy
+ „Migawki” dotyczą nie tylko samej podróży
– mało szczegółowe opisy
– oznaczanie tego jako ‘reportaż’

Szczegóły:
Liczba stron: 383 (406 z dodatkami)
Numer wydania: I
Data wydania oryginału: 17.05.2023
Data tego wydania: 117.05.2023
Wydawnictwo: Czarna Owca

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *