Ja śpiewam, a góry tańczą – Irene Solà
Krótka powieść „Ja śpiewam, a góry tańczą” katalońskiej pisarki Irene Solà zabiera nas w podróż malowaną opowiadaniami. Na przestrzeni kilkudziesięciu lat śledzimy kilka osób, ale nie tylko, mieszkających w Pirenejach. Jak to wypada w ostatecznym rozrachunku? Zapraszam do recenzji.
Tam wysoko pośród gór
W „Ja śpiewam, a góry tańczą” nie ma jednego bohatera, gdyż każdy z krótkich rozdziałów opowiadany jest z innej perspektywy. Obok różnych mieszkańców czy osób wywodzących się z wioski pojawiają się także personifikacje sił natury czy zwierzęcia. Prawie wszystko rozgrywa się w Pirenejach, a jak możemy wnioskować ze szczątkowych opisów, na przestrzeni wieku ubiegłego.
Podróż przez życie
Mój pierwszy zarzut do tej książki jest prosty: nie mamy zarysowanego odpowiedniego tła historycznego. Rozumiem, że dla rodowitych Hiszpanów, a nawet, powiedzmy sąsiadujących z nimi poprzez Pireneje Francuzów, nie jest on konieczny. Jednak dla pozostałych Europejczyków czy mieszkańców innych regionów świata byłby on wskazany. Dlaczego? W powieści znajdują się liczne nawiązana do różnych konfliktów politycznych. A zdecydowanie łatwiej podążać za czyjąś myślą, gdy ma się punkt odniesienia.
I zanim ktoś powie „ale zaraz, przecież u nas też wojny były, więc punkt zaczepienia jest”. Tak, ale nie do końca. Każdy konflikt jest inny, a te szczegóły, zwłaszcza w przypadku powieści, odgrywają istotną rolę. Byłoby więc miło gdyby wydawcy w takich przypadkach dawali chociaż krótką notatkę o jakim konflikcie mowa, by czytelnik mógł sobie o tym przeczytać. To jest ważne i potrzebne, zwłaszcza w przypadku tak lakonicznych i krótkich powieści jak ta. Idźmy więc dalej, skoro ten minus mamy odhaczony.
Są rzeczy, których nie chcesz się uczyć, których nie powinieneś się uczyć, a uczysz się ich na zawsze. I nie można już nic zrobić ani nie można już niczego chcieć, ani niczego czuć – od tego strachu.
Nie da się bowiem odmówić powieści pewnej poetyckości i pięknego języka. Autorka maluje słowem historie o ludziach i miejscu, o świecie i naturze. W tych obrazkach zabrakło mi jednak głębi, jakby tylko ślizgała się po powierzchni i nie weszła głębiej w uczucia. Losy postaci są często tragiczne, bo kilka żyć kończy się przedwcześnie, jednak sposób przedstawienia tych wydarzeń nie chwyta za serce. I tym sposobem powieść ta nie wyróżnia się w zasadzie niczym szczególnym na tle innych.
Sprawy nie ułatwiają krótkie rozdziały i skakanie z postaci na postać. Niestety piękny język to nie wszystko, gdy za nim nie idzie poruszający przekaz, oryginalna historia czy głębokie uczucia. Wyjątkowość sprawia, że historie zapadają w pamięć, nawet takie krótkie. Szkoda, bo potencjał na coś pięknego był, ale jakoś gdzieś uleciał po drodze.
W związku z tym wszystkim ciężko mówić o kreacji postaci, bo nie mają dużo przestrzeni by dało się to ocenić. Nie ma jednego ciągu wydarzeń, więc o nim też nie da się za bardzo napisać ponadto, co już rzekłam. Jest za to duże pole do interpretowania, co autorka chciała przekazać i pokazać. Interpretacja, wbrew temu co w szkołach uczą, może być prowadzona różnymi metodami. Wszystko zależy od tego, jaki kierunek literacki obierze się za punkt wyjścia. Podsumowując: nie ma jednej poprawnej, każda na swój sposób jest właściwa. Nie będę więc tutaj przytaczać swojej, bo to ma być recenzja.
Podsumowanie recenzji „Ja śpiewam, a góry tańczą”
Krótka powieść „Ja śpiewam, a góry tańczą” Irene Solà nie jest niczym nowym ani nadzwyczajnym, nie wyróżnia się na tle innych powieści tego typu. Napisana poetycko nie ma w sobie też głębi, a brak zarysowanego kontekstu historycznego nie ułatwia wejścia w historię. Pomysłowa, lecz nie nadzwyczajna.
Czy polecam? Tylko jeżeli ktoś lubi takie powieści.
Plusy: | Minusy: |
+ poetyckość + personifikacje | – duża ilość postaci – brak głębszego wejścia w psychikę |
Szczegóły:
Liczba stron: 215
Numer wydania: I
Data wydania oryginału: 08.05.2019
Data pierwszego wydania PL: 11.01.2023
Data tego wydania: 11.01.2023
Wydawnictwo: Czarne
Tłumaczenie: Barbara Bardadyn